Fotografując nocą warszawskie wybrzeże Wisły, a właściwie tylko jego odcinek w okolicach budowy Centrum Kopernik, odkryłem niesamowite wprost zjawisko. Otóż w samym sercu stolicy Polski panuje dzicz! Z jednej strony przegrywające walkę o byt z naturą betonowe, monumentalne schody, położone nad brzegiem Wisły lata temu, a z drugiej strony właśnie krzaki, drzewa, dziczejąca przyroda. Liście oraz trawa i śmieci. Hałas samochodów, tramwajów i śpiew ptaków. A jakby obok tego wszystkiego cisza, przerywana co kilka minut odgłosem kroków spacerującej pary zakochanych ludzi, wzbogacana szumem wody. Warto stanąć tam na trochę, przespacerować się tym "bulwarem" w ciszy kilkadziesiąt metrów, by w końcu ze zdumieniem przypomnieć sobie, że przecież jest się w samym centrum wielkiego miasta. Przedziwne doznanie.
PS. Polecam długie naświetlania. Dają czas na obserwację tego, co znajduje się wokół.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Krzyś jestem dumny, że tak dobrze Cię wychowaliśmy :)
Ja również sobie to cenię :)
W niedzielę chyba jednak trochę za bardzo skupiłem się na obserwacji otoczenia, bo efekt zdjęciowy nie jest zbyt ciekawy ;)
Prześlij komentarz