Tam tak jest, Krzyszczu. I chciałem o tym pamiętać, patrząc na to zdjęcie. Te trzy ostatnie zdjęcia tak naprawdę powinny wisieć obok siebie, gdyż wtedy pokazują dużo pełniejszy obraz miejsca, które fotografuję. Kiedyś może je gdzieś tak powieszę. Namiastką tego jest wspólna etykieta "Nocne wybrzeże", w którą można kliknąć i obejrzeć wszystkie trzy blisko siebie.
Wydaje mi się też, że celowość nie jest czymś niezbędnym i jej obecność lub nieobecność nie wpływa na sens istnienia danej fotografii. Fotografia albo działa na widza, albo nie działa, niezależnie od tego, co na niej jest i jak powstała, ani co miał na myśli autor (to w ogóle nie jest ważne). Są zdjęcia, które oglądamy i takie, których nie oglądamy. W każdym razie ja tak je dzielę.
Jeśli kiedyś uznam, że warto sfotografować asfalt na ulicy Marymonckiej, to go sfotografuję, by pamiętać, że tam jest. Nawet, jeśli będą na nim śmieci.
Twój komentarz, Krzyszczu, pomógł mi sformułować myśli. Dziękuję. Pzdr
Nie zgadzam się z Krzyszczem. Moim zdaniem "śmieci" nie są śmieciami, ponieważ pozwalają rozpoznać zdjęcie, dając mu kontekst chronią przed abstrakcją (taką zupełną). Dlatego uważam, że są potrzebne. Poza tym, podoba mi się. Nie wiem, jak to właściwie powiedzieć, ale czuć w nim czas.
5 komentarzy:
Naprawdę mnie cieszy reaktywacja!
Jak tylko się wyśpię (jutro) poświęcę więcej czasu na kontemplacje tych [tu wstaw odpowiedni przymiotnik] kompozycji.
Jak na minimalistyczny kadr, za dużo w nim śmieci... Nie wygląda to na zabieg celowy i IMO dyskwalifikuje to zdjęcie.
Cieszę się, Konrad :)
Tam tak jest, Krzyszczu. I chciałem o tym pamiętać, patrząc na to zdjęcie. Te trzy ostatnie zdjęcia tak naprawdę powinny wisieć obok siebie, gdyż wtedy pokazują dużo pełniejszy obraz miejsca, które fotografuję. Kiedyś może je gdzieś tak powieszę. Namiastką tego jest wspólna etykieta "Nocne wybrzeże", w którą można kliknąć i obejrzeć wszystkie trzy blisko siebie.
Wydaje mi się też, że celowość nie jest czymś niezbędnym i jej obecność lub nieobecność nie wpływa na sens istnienia danej fotografii. Fotografia albo działa na widza, albo nie działa, niezależnie od tego, co na niej jest i jak powstała, ani co miał na myśli autor (to w ogóle nie jest ważne). Są zdjęcia, które oglądamy i takie, których nie oglądamy. W każdym razie ja tak je dzielę.
Jeśli kiedyś uznam, że warto sfotografować asfalt na ulicy Marymonckiej, to go sfotografuję, by pamiętać, że tam jest. Nawet, jeśli będą na nim śmieci.
Twój komentarz, Krzyszczu, pomógł mi sformułować myśli. Dziękuję.
Pzdr
Nie zgadzam się z Krzyszczem. Moim zdaniem "śmieci" nie są śmieciami, ponieważ pozwalają rozpoznać zdjęcie, dając mu kontekst chronią przed abstrakcją (taką zupełną). Dlatego uważam, że są potrzebne.
Poza tym, podoba mi się. Nie wiem, jak to właściwie powiedzieć, ale czuć w nim czas.
"Czuć w nim czas" - interesujące, muszę to przemyśleć. Zgadzam się z Tobą w sprawie tego kontekstu, tak chyba właśnie jest.
Miło widzieć nowe nicki na blogu. Sh, czy my się znamy? :)
Prześlij komentarz