Zaopatrzyłem się niedawno w zapas czarno-białych filmów, miałem kupić chemię do wywoływania, a... robię kolorowe zdjęcia. Niezbyt siebie rozumiem, ale nie narzekam, bo coś robię, a to już bardzo dużo.
Swoją drogą ten niewiele wnoszący post przerywa niespotykaną dotąd na tym blogu serię 9 postów stricte zdjęciowych z rzędu. I trudno, że pierwszy z nich pochodzi z 21.10.10.
poniedziałek, 11 lipca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz