
Chwila przerwy w blogowaniu spowodowana była maturalnym ogromem pracy. Niestety, zdaje się on powiększać. Powyższy motyw niewątpliwie już raz się na blogu pojawił, tylko, że nie w śniegu, a w nocy, na betonie. Interesującym doświadczeniem jest reinterpretacja zdjęć, motywów. Nie tylko dlatego, że łatwiej zaobserwować wpływ techniki na samo zdjęcie (tutaj zamiast ekstremalnie długiego naświetlania, jak poprzednio, wykorzystałem multi-ekspozycję), ale również z powodu dojrzewania fotografa wraz z upływającym czasem. Widząc ten sam motyw i fotografując go kolejny raz, ponownie zmuszam się do zastanowienia, czemu właściwie mnie on interesuje, co w nim wciąż widzę. Nawet nie znajdując odpowiedzi, pogrążam się w przyjemnej otchłani bezowocnych przemyśleń; te krótkie chwile też warto pielęgnować, są lecznicze. Poza tym zdarza się w prawdziwym świecie, iż fotograf powraca do ukończonego projektu na nowo go reinterpretując, albo czeka na efekty pracy wiele lat, zmieniając po drodze koncepcję całości niejednokrotnie. A nawet, jeśli taka reinterpretacja pozostaje jedynie ćwiczeniem, to chyba bardzo wartościowym.