środa, 31 grudnia 2008

Optyk na Ursynowie

Żegnając się ze starym rokiem wrzucam zdjęcie z Ursynowa, a zarazem zdjęcie z ostatniego filmu, jaki moją Yashicą D skończyłem. Nie wiem, czy jest w tym zdjęciu cokolwiek ciekawego, ale jakoś się z odchodzącym rokiem pożegnać trzeba.


Właściwie, to jak się dobrze zastanowić, nie jest to zdjęcie z Ursynowa. Ursynów, jaki wtedy widziałem i jaki znam, jest inny. Pusty, monotonny, niski, schematyczny. A to zdjęcie? Pewnie mogłoby powstać wszędzie. To chyba jednak bez znaczenia. Ot, taka refleksja.

poniedziałek, 29 grudnia 2008

Nad Wisłą minimalizm

Patrzyłem, patrzyłem i w końcu wrzucam. Oglądałem to zdjęcie tak długo dlatego, że odbitka bardziej mi się podoba, niż ten skan. Nie jestem pewien, w czym rzecz, w każdym razie wolę odbitkę. To pierwsze i pewnie nie ostatnie minimalistyczne zdjęcie znad Wisły, ponieważ ostatnio tak właśnie patrzę na tę czystą inaczej rzekę. "Czystą inaczej" nie znaczy, że jej nie lubię, bo lubię, całkiem nawet bardzo.

Domy w nocy

Jest noc, znowu. Przed chwilą pod prysznicem przypomniałem sobie o pewnym fotografie, który za cel swoich zdjęć często obiera sobie domy w nocy, a nazywa się Todd Hido. Niedawno byłem na jego wystawie i spotkaniu z nim samym, na którym powiedział, że zdjęcia robi praktycznie tylko w USA, bo w Europie jakoś mu nie wychodzi. Próbował, robił zdjęcia w Paryżu, ale to nie jest to, co w Ameryce. Cytując innego bloga "Ciekawe, prawda?".



Chyba jutro (dziś) wrzucę kolejne, moje zdjęcie. Muszę tylko jeszcze trochę na nie popatrzeć.

środa, 24 grudnia 2008

Nad Wisłą

Pierwszy film Hasselbladem przestrzeliłem nad Wisłą. Było pochmurno, trochę siąpił deszcz. Z tego filmu pokażę pewnie dwa zdjęcia. Oto pierwsze z nich.



PS. Wesołych Świąt :)

wtorek, 23 grudnia 2008

Streetphoto by Bruce Gilden

Kilka chwil temu znalazłem taki oto filmik na TyTubo. Wow! Tak robi zdjęcia uliczne członek Magnum ;) Jakby na to nie patrzeć, bardzo... odważne podejście do sprawy. Ciekawe, czy by to się w Polsce, w Warszawie, sprawdziło. Może czas się przekonać?



PS. Fantastyczne jest to co i jak mówi w tym filmie Bruce Gilden :)

Więcej jego zdjęć tutaj.

"10"

Od jakiegoś czasu gnębi mnie syndrom dziesiątej klatki i nie umiem sobie z nim poradzić. Osiągnąwszy jeden sukces(?), czyli to, że robię obecnie ciut więcej zdjęć niż wcześniej (zapewne niedługo się jakieś skany na blogu pojawią), wpadłem w kolejny dołek. Sprawa jest dziwna. Ostatnio co jakiś czas biorę aparat ze sobą, do niedawna jeszcze Yaschicę, teraz Hasselblada i ruszam w miasto. Jak zawsze, zakładam średnioformatowy film, na którym mieści się dwanaście kwadratowych klatek. Gdy dotrę w wyznaczone, lub zupełnie przypadkowe miejsce, a w każdym razie takie, w którym chcę wyjąć aparat z torby, zatrzymuję się i oglądam okolicę. Gdy już wiem, co chcę fotografować, zdejmuję dekielek i robię kolejne zdjęcia. Pstrykam, pstrykam, kolejne klatki mijają, liczba zrobionych rośnie i... dochodzę do klatki nr. 10. Zazwyczaj nie mam problemu ze zrobieniem tego zdjęcia, na nie mam jeszcze pomysł. Problem zaczyna się, gdy tę klatkę przewijam. Wtedy kończy się wszystko, nie wiem, czemu mam robić zdjęcia. Ot, pstryk, i weny brak. Prawie nigdy na jednym wypadzie nie robię więcej niż jedną rolkę, czyli 12 zdjęć, ale ostatnio jest to de facto tylko 10. Dla przykładu dwie historie, czyli dwa pierwsze negatywy zrobione na Hasselbladzie.

1. Pierwszy film postanowiłem zrobić nad Wisłą. Założyłem elegancko film do magazynku i począłem realizować moje minimalistyczne wizje. Chcą przetestować Distagona 50 kierowałem się w stronę Mostu Świętokrzyskiego, gdyż to pod nim chciałem zrobić jedno próbne, szerokie ujęcie. Gdy dotarłem na miejsce, rozstawiłem statyw i zrobiłem zdjęcie. Była to 10 klatka. Po chwili zagadnął mnie przechodzący Pan i począł opowiadać o chińskich znakach urodzenia i znakach Zodiaku. Słuchałem i jednocześnie chciałem przewinąć film. No i przewinąłem, ale za daleko, jedenastą klatkę miałem już z głowy. No nic, przewijam dalej i... znów za daleko! Nie wiem, jak to zrobiłem. Koniec końców na tym filmie zrobiłem tylko 10 zdjęć.

2. Druga historia to historia z dziś. Postanowiłem przestrzelić przeterminowanego T-maxa 100, którego "dostałem" razem z Hasslem. Tak się złożyło, że znalazłem się na Woli i bardzo mi się ta okolica spodobała. Założyłem film, choć było szaro i ponuro i fotografowałem. Trochę pochodziłem, zrobiłem kilka zdjęć i w końcu doszedłem do dziesiątego. To zdjęcie również zrobiłem, ale równocześnie z nim kompletnie straciłem wenę. Nie wiedziałem, co mam robić, nie widziałem już nic interesującego w tym miejscu. By nie tułać się bez sensu wsiadłem w autobus i wróciłem do domu. W domu zrobiłem jeszcze dwa bezsensowne zdjęcia, by jednak tego T-maxa przetestować. I tak wyszło na to, że go przewołałem...

Tak się właśnie sprawy mają. Wszystko zaczęło się jeszcze, gdy używałem Yaschici. Teraz, mając Hasselblada, jest tak samo. Dziwne...

niedziela, 21 grudnia 2008

Jajecznica - wywoływanie akutacyjne

Dziś w trakcie robienia jajecznicy wpadłem na pomysł, by spojrzeć na proces smażenia fotograficznie, innymi słowy: usmażyć jajecznicę akutacyjnie. Przyjmując, że smażenie trwa około 2 minut, wyglądałoby to tak:

-rozbijam jajka na patelnię
-zostawiam nieruszane przez pierwszą minutę
-po minucie kilka "przewrotek", by płynne miało się szansę bardziej usmażyć
-zostawiam patelnię w spokoju na kolejną minutę

Następnie przerywam proces wyłączając kuchenkę i po kilku minutach utrwalam za pomocą HCl. Płukanie następuje już "wewnątrz mnie".

I jak, myślicie, że się uda?