sobota, 1 listopada 2008

Mam profesjonalny sprzęt, więc nie mogę robić zdjęć w metrze

Wczoraj z kumplem Robertem robiłem zdjęcia na niedawno otwartym węźle komunikacyjnym "Młociny". Kręciliśmy się po obiekcie, ale nie po stacji metra, bo słyszeliśmy, że tam podobno ze statywu nie można. Spacerowaliśmy sobie przez jakieś dwadzieścia minut. Zaczęliśmy od robienia zdjęć w pawilonie-przejściu łączącym parking ze stacją metra i pętlami autobusową i tramwajową. To w końcu nie stacja. Było po 15, więc z racji tego, że nie wziąłem ze sobą statywu, postanowiłem sforsować HP5+ na ISO 6400. Po zrobieniu kilku zdjęć wyszliśmy z pawilonu i doszliśmy do parkingu. Parking jest piętrowy, a ponieważ na dole nie znaleźliśmy nic ciekawego, postanowiliśmy wejść na samą górę, by sprawdzić, jaki tam jest widok. Zawróciliśmy i natknęliśmy się na ochronę obiektu. Robert w ręku trzymał statyw, a na nim Olympusa OM-4, a ja na szyi zawieszoną miałem Yaschicę D. Pan Ochroniarz poprosił nas o pokazaniu mu naszych legitymacji prasowych. Rzecz jasna, takowych nie mieliśmy. Usłyszeliśmy zatem, że trzeba je mieć, bo mamy profesjonalny sprzęt (wszystko przez statyw Roberta!) i że nie możemy fotografować na terenie tego obiektu. Na moje uwagi, że to (do cholery) miejsce publiczne, dowiedziałem się co nieco o zagrożeniach terrorystycznych. Nie ma to, jak wydać durny przepis. Po obiekcie chodziło 4-6 ochroniarzy, a obiekt jest całkiem spory. Gdyby ktoś bardzo chciał, bez trudu zrobiłby potrzebne mu zdjęcia nawet Smarkiem. Tak właśnie przegrywa się z terrorystami. W obawie przed nimi represjonując zwykłych obywateli, którzy chcieli realizować własne hobby. Nie mam pretensji do ochroniarzy, bo robią, co im powiedziano, lecz do tych, co takie rozporządzenia wydali. Przecież są one absolutnie nieskuteczne i nieżyciowe. Mniej więcej tak, jak zakaz fotografowania obiektów wojskowych. Google Earth, helikoptery i aparaty w telefonach komórkowych nie istnieją? Jeszcze trochę, a nic nie będzie można fotografować. Przecież wszystko można wysadzić. Ech, zły jestem, a przecież dzisiaj 1.11. [*]

PS. I co ja teraz zrobię z ledwo rozpoczętym HP5+ naświetlanym na 6400?

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Takie prawo nie jest wymysłem tylko Polaków w wielu miejscach nie można robić zdjęc ze statywu :)
np w Rzymie ;P
trza robić z ręki i tyle :P

Krzysztof Sienkiewicz pisze...

W Warszawie to chociaż wiele stacji jest bardzo ładnych. A w Rzymie? Fuj...

Takie prawo i tak jest bez sensu, bo na stacji metra można i tak bez problemu (odpowiednio dobry sprzęt) zrobić zdjęcie tego, co się potrzebuje, z ręki.

Anonimowy pisze...

Tak ale w tym prawie chodzi o to że miasto zachowuje dla siebie prawo do robienia takich zdjęć ze statywu w celach reklamacji miasta i turystycznych :D

nie wiem jak to dobrze wytłumaczyć :D

ale chodzi o to że miasto może zrobić takie zdjęcie i wrzucić je na pocztówkę i żebyś nie był konkurencją ty nie możesz robić zdjęć ze statywu :)

Krzysztof Sienkiewicz pisze...

adaśko, to czemu mi mówią o zagrożeniu terrorystycznym? ;)

Unknown pisze...

bo muszą znaleźć jakies racjonalne (?) wytłumaczenie dla irracjonalnego przepisu :)

na twoim miejscu napisałbym kilka maili do jakis gazet, mogliby sie tym zainteresować. Trzeba walczyc z systemem ! :P

Rob pisze...

nie martw sie, mnie spotkało to samo

tyle że ja ustawiłem sobie statyw na stacji, aparat, wężyk, i czekalem na nadjezdzajacy pociag ;D Az sie specjalnie pofatygował do mnie strażnik kolei z tej ich kanciapy jak to zobaczył :)

Anonimowy pisze...

Kradziona jest nam wolność pod pretekstem terroryzmu...

Przejawia się to niestety co raz częściej.

Terrorystami są ci, którzy nim straszą - bowiem co znaczy 'terror'?

Anonimowy pisze...

Może to mniej radykalny przejaw tego, co opisujesz, ale podobne sposoby walki ze złem stosowane są przez przemysł muzyczny, filmowy czy software'owy.

Kochani panowie wprowadzają coraz to ciekawsze systemy, ekhm, zabezpieczające, które coraz skuteczniej zabezpieczają sprzedawany towar przed kupowaniem go, ponieważ coraz intensywniej utrudniają jego używanie; towar piracki pozostaje naturalnie tak samo łatwy w użyciu, jak i był.

W efekcie, gdy chce się być legalnym, kupuje się wersję oryginalną, wrzuca do sejfu, a z Internetu pobiera kopię piracką, której można wygodnie używać, bez nieskończoności utrudnień (czyt. zabezpieczeń). Szkoda tylko, że producenci podnoszą też ceny, żeby odbić sobie straty na piratach...

Logika. Sensowność.